Właśnie Radcliffe był jedyną dobrze zagraną postacią w filmie. Najbardziej irytujące były przemowy tego prawnika i jego żony.. ich gra była tak bezpłciowa, że chwilami miałam wrażenie jakby mieli się zespolić w jedną, bezosobową hybrydę bezbarwności.
Podbijam kolego , całkowicie się zgadzam , aż niebywałe że Bill Paxton (który zagrał tak drętwo że aż na myśl przyszły mi polskie seriale obyczajowe) jawi się w obsadzie tego samego filmu co Daniel Radcliffe